Nowe cła w wysokości 15% na towary motoryzacyjne z Unii Europejskiej wprowadzone przez USA mogą kosztować Polskę nawet 8 miliardów złotych – taką prognozę ogłosił premier Donald Tusk pod koniec lipca 2025 roku. Choć Polska nie eksportuje bezpośrednio do Stanów Zjednoczonych dużej liczby pojazdów, to odgrywa kluczową rolę jako dostawca części i komponentów, które trafiają do Niemiec, Francji i innych krajów UE – a stamtąd do USA.
Efekt domina
Polska gospodarka jest silnie związana z eksportem. Części samochodowe produkowane w Gliwicach, Tychach, Bielsko-Białej czy Poznaniu często trafiają do zakładów Volkswagena, Renault czy Stellantis poza Polską. Te z kolei sprzedają gotowe samochody do USA, gdzie teraz obowiązuje nowe, wyższe cło.
To oznacza, że nawet jeśli pojazd nie został wyprodukowany w Polsce, to polska gospodarka ponosi realne straty wynikające z tego, że niemieccy producenci zmniejszają wolumen eksportu do USA — co z kolei oznacza mniej zamówień na komponenty w Polsce. Straty mogą objąć wiele gałęzi przemysłu: od elektroniki, przez układy zawieszenia i hamulce, po tworzywa sztuczne.
Reakcje firm i rządu
Premier Tusk podkreślił, że Polska zamierza interweniować w Brukseli, naciskając na wspólną unijną odpowiedź. Równocześnie trwają analizy scenariuszy wsparcia dla krajowych firm motoryzacyjnych – mowa m.in. o działaniach osłonowych dla poddostawców i tworzeniu zachęt do dywersyfikacji kierunków eksportu.
Firmy również nie pozostają bierne – wiele z nich już rozważa przesunięcie części produkcji na inne rynki lub skrócenie łańcuchów dostaw. Niektóre koncerny mogą szukać alternatywnych rynków poza USA, np. w Azji, Afryce Północnej lub Ameryce Południowej.
Cła uderzają w Europę Środkową
Polska nie jest jedynym krajem dotkniętym skutkami ceł. Czechy, Słowacja i Węgry również odczują osłabienie popytu na komponenty, ponieważ podobnie jak Polska, są uzależnione od eksportu części do krajów, które wysyłają auta za ocean. Analitycy S&P Global szacują, że dla całej Europy Środkowo-Wschodniej nowe taryfy oznaczają spowolnienie wzrostu PKB o 0,3–0,5 punktu procentowego w 2025 roku.
Dlaczego to ważne?
Cła wprowadzane przez Stany Zjednoczone mają charakter polityczno-strategiczny — mają chronić rodzimy przemysł motoryzacyjny i ograniczyć napływ tańszych samochodów z Europy, w szczególności elektryków. Jednak skutki tych decyzji są odczuwalne daleko poza granicami USA i UE – również w fabrykach, które nie eksportują bezpośrednio, ale produkują na rzecz eksportujących partnerów.
Dla Polski oznacza to potrzebę szybkiej reakcji – zarówno na poziomie rządowym, jak i biznesowym. Trwa walka nie tylko o utrzymanie miejsc pracy, ale i o pozycję kraju w europejskim łańcuchu dostaw branży automotive.
Podsumowanie
Mimo że Polska nie eksportuje dużej liczby gotowych pojazdów do USA, to nowe cła mają realne i kosztowne konsekwencje dla naszej gospodarki. Utrata zamówień, osłabienie eksportu pośredniego i niepewność wśród inwestorów mogą zagrozić kondycji krajowego sektora motoryzacyjnego. Dalszy rozwój sytuacji zależy zarówno od unijnej strategii negocjacyjnej, jak i skuteczności działań osłonowych rządu.