Aktualizacja, która „ukradła” konie mechaniczne – Xiaomi SU7 Ultra, Tesla i przyszłość motoryzacji sterowanej oprogramowaniem

admin_panel_settings
Admin
2025-08-13 10:09:49
Jeszcze dekadę temu nowa wersja Twojego samochodu oznaczała wizytę w serwisie, wymianę części lub przynajmniej aktualizację nawigacji z płyty DVD.
Dziś – w erze OTA (over-the-air) – producent może zmienić charakter auta, nie dotykając go fizycznie. Wystarczy połączenie z internetem i kilka linijek kodu.

To ogromna wygoda… ale też broń obosieczna. Ostatnie wydarzenia z udziałem Xiaomi i Tesli pokazują, jak daleko może sięgać władza producenta – i jak bardzo może to zirytować kierowców.

Xiaomi SU7 Ultra – elektryczny hipersedan z niespodzianką
Kiedy w 2024 roku Xiaomi zapowiedziało SU7 Ultra, opinia publiczna była zachwycona.

1 548 KM mocy

0–100 km/h w okolicach 2 sekund

Design i technologia rodem z segmentu premium

Cena znacząco niższa niż w Porsche Taycan Turbo GT czy Lucid Air Sapphire

To miał być pokaz siły chińskiego giganta technologicznego w motoryzacji. Klienci, którzy zamówili wersję Ultra, otrzymali dokładnie to, co obiecywała specyfikacja.
Do czasu…

Aktualizacja HyperOS 1.7.0 – cięcie mocy o 42%
W połowie 2025 roku, w ramach aktualizacji oprogramowania, Xiaomi:

obniżyło moc z 1 548 KM do ok. 900 KM,

dodało 60-sekundowe opóźnienie przed użyciem launch control,

zablokowało pełną moc w zwykłym trybie jazdy, odblokowując ją tylko w tzw. „qualifying mode” na torze, po spełnieniu określonych warunków.

Producent tłumaczył to względami bezpieczeństwa – pełne osiągi miały być zbyt niebezpieczne w ruchu publicznym, a ograniczenie mocy miało chronić kierowcę i podzespoły pojazdu.

Bunt kierowców
Reakcja? Prawdziwa burza w mediach społecznościowych:

Właściciele pisali, że czują się oszukani, bo zapłacili za produkt o określonych parametrach.

Niektórzy sugerowali, że producent naruszył umowę kupna, wprowadzając istotną zmianę w specyfikacji.

Pojawiły się głosy, że to niebezpieczny precedens – dziś konie mechaniczne, jutro zasięg baterii.

Wycofanie się z decyzji
Presja była tak duża, że Xiaomi w ciągu kilku dni ogłosiło:

przywrócenie pełnej mocy w SU7 Ultra,

rezygnację z obowiązkowych ograniczeń,

obietnicę pełnej transparentności w przyszłych aktualizacjach.

W praktyce oznacza to, że klienci znów mogą korzystać z 1 548 KM na co dzień – choć producent nadal zaleca ostrożność.

Tesla – pionier OTA i mistrz kontrowersji
Xiaomi nie jest pierwszym producentem, który naraził się klientom poprzez OTA. Tesla robi to od lat – z różnym skutkiem.

Głośne przypadki Tesli:
Model S P85D (2014–2015) – po kilku aktualizacjach właściciele zauważyli, że maksymalna moc chwilowa jest ograniczana w celu ochrony akumulatora. Tesla argumentowała, że to działanie proaktywne, mające wydłużyć żywotność baterii.

Zmiana zasięgu w używanych autach – w części samochodów kupionych z pełną pojemnością baterii, Tesla zdalnie zablokowała część ogniw, twierdząc, że „auto nie ma opłaconej opcji większego zasięgu”.

Ograniczenia w trybie Ludicrous – zmniejszenie liczby możliwych sprintów z maksymalnym przyspieszeniem w krótkim czasie, by uniknąć przegrzewania układu.

Podobieństwa i różnice
Podobieństwo: w obu przypadkach zmiany w OTA były tłumaczone bezpieczeństwem lub ochroną podzespołów.

Różnica: Tesla zwykle nie wycofywała się z wprowadzonych ograniczeń (chyba że po pozwach), natomiast Xiaomi szybko uległo presji społeczności.

Dlaczego to budzi tak duże emocje?
Bo dla kierowcy samochód to nie aplikacja mobilna.
Kupując auto:

płacisz za określone parametry,

oczekujesz, że przez lata będą one takie same,

nie zakładasz, że ktoś zdalnie zmieni jego osiągi bez Twojej zgody.

OTA daje producentowi niesamowitą kontrolę:

może poprawić bezpieczeństwo,

ale może też ograniczyć to, za co zapłaciłeś.

Aspekt prawny – czy to w ogóle legalne?
W zależności od kraju:

W UE ochrona konsumenta jest stosunkowo silna – istotna zmiana funkcjonalności produktu po sprzedaży może być podstawą do reklamacji lub odstąpienia od umowy.

W USA regulacje są mniej jednoznaczne – wiele zależy od zapisów w umowie i EULA (licencji użytkownika), którą podpisujesz przy odbiorze auta.

Problem w tym, że większość kierowców nie czyta warunków licencyjnych – a tam często jest zapis, że producent „może wprowadzać zmiany w oprogramowaniu w dowolnym czasie”.

Quo vadis, motoryzacijo?
Przypadki Xiaomi i Tesli to przedsmak tego, co nas czeka:

Samochody będą coraz bardziej zależne od software’u.

OTA stanie się codziennością – zarówno w poprawkach, jak i w zmianach parametrów.

Klienci będą musieli wybierać między bezpieczeństwem a pełną kontrolą nad pojazdem.

Może nadejść czas, gdy prawo wymusi na producentach opcję wyboru: „Chcesz pełną moc z ryzykiem, czy ograniczenie w imię bezpieczeństwa?”.
Dopóki jednak tego nie ma, warto czytać warunki umowy i śledzić politykę producenta w kwestii aktualizacji.

A Ty?
Wolałbyś mieć samochód z pełnym potencjałem, nawet jeśli oznacza to większe ryzyko, czy pozwoliłbyś producentowi ograniczyć parametry w trosce o bezpieczeństwo i trwałość auta?


Dodaj komentarz