Kiedy przeciętny Polak słyszy „motoryzacja w Polsce”, myśli: Fiat w Tychach, Opel w Gliwicach, Toyota w Wałbrzychu, MAN w Starachowicach. I rzeczywiście – w Polsce powstają setki tysięcy samochodów rocznie. Ale czy na pewno tworzymy motoryzację, czy tylko ją składamy z importowanych klocków?
To pytanie w 2025 roku brzmi głośniej niż kiedykolwiek wcześniej.
Jesteśmy potęgą montażową. Ale nie technologiczną
Polska znajduje się w czołówce europejskiej pod względem liczby wyprodukowanych aut. W 2024 roku przekroczyliśmy 600 tys. wyprodukowanych samochodów osobowych i dostawczych, a liczby z 2025 zapowiadają kolejny wzrost.
Produkujemy m.in.:
Fiata 500 i Lancie Ypsilon w Tychach (Stellantis),
Ople (m.in. Astra VI) w Gliwicach,
Toyoty Yaris i Corolla Cross w Jelczu i Wałbrzychu,
Volkswageny Caddy i T6.1 we Wrześni i Poznaniu,
Autobusy MAN-a i Solarisa.
Ale jest jedno „ale”: prawie nic z tego nie jest naszym pomysłem.
Polska jako „podwykonawca” Europy
W praktyce, większość zakładów w Polsce działa jako filie globalnych koncernów. My dostarczamy:
tanią i dobrze wykwalifikowaną siłę roboczą,
korzystne warunki podatkowe,
lokalizację blisko Niemiec i Francji.
Ale kluczowe elementy – projekt, strategia, własność marki i decyzje o kierunku rozwoju – zapadają poza naszymi granicami.
Produkujemy, ale nie tworzymy od zera.
A co z polską marką? Przypadek Izery
Wiele osób pokładało nadzieję w Izerze – narodowym samochodzie elektrycznym, zaprezentowanym w 2020 roku. Projekt zakładał:
polski zespół inżynierów,
polską fabrykę (Jaworzno),
własny design i marka.
Ale w 2025 roku nadal… nie zjechał z taśmy ani jeden egzemplarz produkcyjny.
Problemy:
opóźnienia z finansowaniem i homologacją,
konieczność korzystania z technologii Geely (chińskiego giganta),
brak zaufania inwestorów.
Czy Izera kiedykolwiek stanie się realnym autem? Wciąż nie wiadomo.
Jasne punkty: produkcja baterii i komponentów
Polska stała się jednym z liderów produkcji baterii do aut elektrycznych w Europie. LG, SK, Northvolt i CATL inwestują miliardy w nowe fabryki.
Produkujemy też:
wiązki elektryczne (APTIV, Leoni),
fotele i tapicerki (Lear, Faurecia),
szyby, tworzywa, silniki (Valeo, Bosch, ZF, Federal-Mogul).
Tu już widać więcej „polskiego know-how” – szczególnie w firmach dostarczających oprogramowanie i automatykę.
Dlaczego nadal nie mamy własnych samochodów?
Kilka przyczyn:
brak kapitału i skali – produkcja auta to miliardy złotych inwestycji,
konkurencja globalna – nowe marki muszą od razu walczyć z gigantami,
brak kontynuacji po PRL – po upadku FSO, FSM i Daewoo, nie odbudowano potencjału,
ryzyko polityczne i wizerunkowe – nikt nie chce „drugiej Izery”.
Podsumowanie: montujemy, ale czy tworzymy?
Tak – jesteśmy potęgą montażową Europy. I tak – mamy coraz więcej do powiedzenia w sektorze części, baterii i usług motoryzacyjnych.
Ale na pytanie: czy tworzymy coś naprawdę własnego, rozpoznawalnego, unikalnego? – wciąż musimy odpowiedzieć: jeszcze nie.
To nie powód do wstydu. Ale to sygnał, że czas na nowy etap – w którym polska motoryzacja będzie znaczyła więcej niż linia montażowa.