Nowe przepisy UE dotyczące opon – absurd czy bezpieczeństwo?

admin_panel_settings
Admin
2025-06-12 10:24:39
Od lipca 2024 roku wchodzą w życie kolejne unijne przepisy, które – przynajmniej w teorii – mają zwiększyć bezpieczeństwo i ochronę środowiska. W praktyce jednak mogą oznaczać wyższe ceny opon, mniej wyboru, a także więcej biurokracji. Oto co czeka kierowców i producentów – i dlaczego wielu z nas nie jest z tego zadowolonych.

1.Testowanie zużytych opon – kolejny koszt dla producenta, który zapłaci klient
Nowe przepisy (regulacja R117-04), obowiązujące od 17 lipca 2024 r., nakładają na producentów obowiązek testowania nie tylko nowych, ale i zużytych opon. Chodzi o sprawdzenie skuteczności hamowania na mokrej nawierzchni, gdy bieżnik osiągnie minimalne 1,6 mm.

Brzmi rozsądnie? Może. Ale w praktyce to olbrzymi koszt testów, które niektóre mniejsze marki po prostu zignorują – a wtedy ich produkty znikną z rynku.

Efekt dla kierowcy?
Droższe opony, mniej budżetowych marek, ograniczona konkurencja.

2.Limity ścieralności – szykuj się na kolejną falę podwyżek
Unia chce też wprowadzić limity ścieralności, aby ograniczyć emisję mikroplastiku z opon. Od 2025 r. wszystkie nowe opony będą testowane, a od 2028 r. wejdą w życie limity zużycia bieżnika.

Znowu: cel słuszny, ale wykonanie? Problematyczne.
Producenci będą musieli opracować nowe mieszanki gumy – często kosztem przyczepności lub komfortu.
Niezależni importerzy mogą nie nadążyć za nowymi regulacjami, co ograniczy wybór na rynku.

A kto zapłaci?
Ty – kupując nową oponę za 600 zł zamiast 400.

3.Biurokracja z dżungli – opony kontra wylesianie
Od 1 czerwca 2025 r. obowiązywać będzie nowy przepis: importer musi udowodnić, że guma użyta w oponach nie pochodzi z obszarów objętych wylesianiem.

Oczywiście, ochrona środowiska to ważna sprawa – ale znowu: czy to nie przesada?
Czy naprawdę każdy składnik mieszanki gumowej musi mieć „certyfikat pochodzenia z niekarczowanego lasu”? Jak to zweryfikować? Kto to sprawdzi?

Efekt?
Jeszcze więcej papierologii, opóźnienia w dostawach i wyższe ceny.

4.TPMS w ciężarówkach – więcej elektroniki, więcej usterek
Od lipca 2024 roku wszystkie nowe ciężarówki i przyczepy muszą mieć TPMS, czyli system monitorowania ciśnienia w oponach.
Kolejna technologia, kolejna potencjalna awaria. Więcej czujników, więcej kabli, więcej błędów na desce rozdzielczej.

Czy to naprawdę poprawi bezpieczeństwo? Czy może po prostu przysporzy kierowcom i flotom więcej kłopotów niż korzyści?

Komu to potrzebne?
Unia Europejska tłumaczy te zmiany troską o środowisko i bezpieczeństwo. Ale wielu kierowców i specjalistów z branży pyta:
Czy nie można tego było zrobić inaczej? Czy rzeczywiście trzeba aż tak ingerować w rynek, ryzykując wzrost cen, spadek dostępności i przeciążenie producentów?

Dodaj komentarz